Pląsy roztoczańskiej natury – pét-naty z Dworu Sanna

Panowie (i Panie), żar leje się z nieba, taka spiekota w mieście to piekło – chciałoby się zaintonować wzorem „Hydrozagadki”, podsumowując to, co wyczynia się z pogodą po kilku deszczowych tygodniach. Kiedy pot spływa mi nie tylko po czole, spragniony uciekam ostatnio myślą zazwyczaj do pét-natów. A tych od dwóch, czy trzech sezonów notujemy prawdziwy wysyp wśród polskich winiarzy. Ta nieprzeciętnie modna kategoria win musujących rozpala emocje i – co najważniejsze – wychodzi nam coraz lepiej, tu nad Wisłą.

Do rozpędzonego pociągu wskoczyła też Winnica Dworu Sanna z północno-zachodniego Roztocza, co specjalnie nie dziwi, biorąc pod uwagę osobę Karola Nizio – kreatywnego, chłonnego inspiracji, niepokornego i gotowego na eksperymenty – młodego winiarza odpowiedzialnego dziś za tutejsze wina. Ale wszystko zaczęło się nieco inaczej kilka lat temu…

Rodzina Niziów, Karol pierwszy od prawej. Fot. Winnica Dworu Sanna

Winnica Dworu Sanna założona została w maju 2012 roku przez małżeństwo Elżbietę i Dariusza Nizio. Znajduje się w miejscowości Wierzchowiska Drugie, w dolinie Roztocza, na Wyżynie Lubelskiej. Kiełkujący już wcześniej w głowach Elżbiety i Dariusza pomysł na produkcję wina to konsekwencja zakupienia w 2006 roku starego dworku z XIX wieku, który niestety podupadł za czasów późnego PRL-u. Małżeństwo Niziów najpierw poddało obiekt rewitalizacji, następnie przeprowadziło tu gruntowny remont, w czego efekcie powstał czterogwiazdkowy hotel, otoczony klimatycznym, ujmującym parkiem. Gdy osiem lat temu urzeczywistnił się plan na winnicę, obsadzono wówczas pierwszą, półhektarową parcelę. Dziś Niziowie posiadają ponad 2 hektary i bardzo korzystne warunki do upraw – winorośle położone są na wysokości 250 m n.p.m. i stoku o 35-procentowym nachyleniu. Wina początkowo tworzył Dariusz, natomiast z biegiem lat jego syn Karol, z wykształcenia inżynier, tak złapał winnego bakcyla, że niemal całkowicie przejął rolę winemakera. W Dworze Sanna uprawia się obecnie kilka odmian, w tym m.in. solarisa, seyval blanc, johannitera, muscarisa i regenta. Winnica od kilku lat flirtuje z uprawami ekologicznymi, powoli wkraczając także na pole winiarstwa biodynamicznego, czemu sprzyjają m.in. kręcące się tu konie, kozy i owce.

Przykładem podejścia stricte naturalistycznego są dwa niefiltrowane, zadziorne pét-naty (Dwór Sanna produkuje ich aż pięć), które z niekłamaną frajdą ostatnio spróbowałem. Jasno pomarańczowy, mętny w kieliszku Johanniter pét-nat 2018 pachnie białą brzoskwinią, skórką pomarańczy i żółtym jabłkiem. W tle pojawiają się też nuty białych kwiatów i korzenne. Jak na oranż zaskakująco tu mało taniny przez co w połączeniu z drobnym musowaniem daje to efekt pluszowych, mniamnuśnych ust. Uwaga acid drinkers, mamy tu stany wysokie! Ole! Ocena: ***** (dobre i niezwykle interesujące – 4.5/6)

Mętny, żółtawy, czy wręcz zielonkawy w barwie Muscaris pét-nat 2018 przynosi potężną porcję orzeźwienia. W nosie biały bez, nuty zielonego jabłka i cytrusów. Kozacka, ożywcza kwasowość, ponownie dość niska tanina i sporo energetycznej siły owocu z buńczuczną perlistością, uprawniają do jedynej słusznej konstatacji – Dworze Sanna, idźcie tą drogą. Ocena: ***** (dobre i niezwykle interesujące – 4.5/6)

Oba wina, w zniewalających, nawiązujących do Matki Natury etykietach (cena 95 zł każde), zakupicie bezpośrednio w winnicy lub w ofercie wysyłkowej.

One thought on “Pląsy roztoczańskiej natury – pét-naty z Dworu Sanna

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: