Różowy pét-nat od węgierskiego członka ZZ Top, wikinga i zastępcy dyrektora szkoły podstawowej – razem wziętych? Takie rzeczy tylko w Mátrze na Węgrzech.
Levente Major z pewnością nie jest postacią, której nie zauważylibyście w tłumie. Zazwyczaj ubrany w metalowy t-shirt i czapkę z daszkiem, szczerzący zęby zza gęstej, długiej rudej brody. Poza rolą winemakera jest także zastępcą dyrektora i nauczycielem w Szkole Podstawowej w Abasár na północy Węgier. Ale czy tylko? Okazuje się, że także: filozofem, geologiem, historykiem i samozwańczym Wikingiem w sercu. Dość szybko stał się też twarzą rewitalizacji regionu winiarskiego Mátra.
Jego winiarnia została założona w 2005 roku na 3 ha, a wiele z pierwszych roczników było po prostu eksperymentami, którym poświęcał się obok pracy w szkole. Sytuacja zmieniła się w 2013 r., gdy jego przyjaciel Kornél Kalapács nawiązał z nim współpracę i wyprodukował pierwszy komercyjny rocznik. Do dziś, analogicznie do pracy belfra, Levente uważa swoje beczki za dzieci, a winiarnia znajduje się zaledwie kilka przecznic od szkoły. W piwnicach winiarza wyraźnie widać rozwarstwienie wulkaniczne na ścianach. Po eksplozji ze stratowulkanu znajdziemy tu warstwy tufu, andezytu i żółtego popiołu. Istnieje tu również zróżnicowana mieszanka brunatnych gleb leśnych, bogatej w żelazo czerwonej gliny i kamieni aluwialnych. Na działce Levente funkcjonuje niezwykle stary system tarasów. Major w ogóle nie ora ziemi – ścina trawy i rośliny okrywowe zaledwie 2-3 razy w sezonie.

Winnice wikinga z Mátry zostały certyfikowane jako ekologiczne w 2016 r., a uprawia tu głównie olaszrizlinga, rajnaj rizlinga, kékfrankosa i irsai olivér. Levente ma tradycyjne podejście do wina. Według niego najlepsza jest mniejsza interwencja w winnicy i piwnicy i sam zabiega o to, aby utrzymać winnice w tak dobrym stanie, by nie musieć interweniować. Kupuje ziemię tylko tam, gdzie wieje silny wiatr – według niego wiatr utrzymuje świeże i czyste powietrze, a winogrona są przez to zdrowe. W uprawie nie używa żadnych pestycydów, a czas zbiorów ustalany jest po prostu na podstawie tego, czy winogrona smakują dobrze. Wraz z Bálintem Losonci i wieloma innymi małymi, organicznymi, minimalnie interwencyjnymi producentami wina, Levente należy do grupy Magna Mátra.
Jego naturalesowe niefiltrowane bąble Levente Nihil III Pet Nat Pink Terror już od etykiety przykuwają uwagę. Zarówna nazwa (z łac. nicość) jak i krwiożerczy, czy mówiąc precyzyjniej winożerczy jeleń z czającym się na głowie demonem, to nawiązanie do wydarzeń 2019 r., kiedy wszystkie owoce Majora zostały zjedzone przez jelenie, a resztki po tych szabrach poszły na pét-nata. Mroczną etykietę zaprojektował przyjaciel winiarza – Róbert Borbas – Grindesign Tattoo. Wino to dość szalona mieszanka odmian – mamy tu 20% kekfrankosa oraz jak to ujmuje sam winiarz – to co było w winnicy. W barwie mętny kompot z truskawek. W zapachu od początku uderza słodkawy nos, dalej mamy malinę, obierki z czerwonych jabłek, dojrzałą obitą gruszkę. W ustach gładkie, a nawet kremowe z apetycznym malinowo-jabłkowym owocem i doprawdy niezłą kwasowością. Przyjemna perlistość i dużo rozkosznego picia. Produkcja ekstremalnie limitowana – 266 butelek. To co tygryski – pardon, jelenie – lubią najbardziej.

Twórca: Major Levente, Levente Wine
Kraj pochodzenia: Węgry
Region: Mátra
Szczepy: 20% kekfrankos oraz 80% field blend
Importer: Wine & People
Cena: 109 zł
Ocena: ***** (dobre i niezwykle interesujące – 4.5/6).
Źródło: zakup własny