Azory – „kolacja mistrzów” z ABC wina

Azory pokochałem miłością czystą, wręcz szczeniacką. Toteż i moja słabość do tamtejszych win nie może nikogo dziwić. Po ubiegłorocznej „przystawce” na Pico, gdy odwiedziłem wyspę, w maju wziąłem udział w prawdziwej kolacji mistrzów” zorganizowanej przez Michała Gawłowskiego z ABC wina, złożonej z przeglądu tego co wyspa Pico (i nie tylko) zrodziła najlepszego.

W menu znalazło się m.in. słusznie hajpowane na lewo i prawo Vinha dos Utras od Azores Wine Company oraz słodkie, jedyne w swoim rodzaju Czar od Fortunato Garcii (z prawdopodobnie jednym z najbardziej hollywoodzkich winiarskich storytellingów w tle w historii).

Michał Gawłowski z ABC wina rozkłada Azory na czynniki pierwsze / Fot. Piotr Wdowiak

W objęciach oceanu i wulkanu

Zanim jednak o degustacji, gwoli kronikarskiego obowiązku, przypomnijmy sobie o co tyle hałasu z tym Pico?

To do dziś najbardziej czarna z 9 wysp archipelagu Azorów, położonych na Oceanie Atlantyckim, ok. 1700 km od stałego, europejskiego lądu. Czarno jest tu dlatego, że wulkan wybuchł po raz ostatni w 1718 roku, kształtując wyspę kamieniem wulkanicznym. Pokłady lawy i bazaltu zalegają obecnie w promieniu 10 km od krateru o obwodzie 700 m. Pico jest pod względem geologicznym najmłodszą wyspą Azorów, powstałą 270 tys. lat temu. Niedawno, gdy porównamy choćby z największą wysp z archipelagu Azorów – São Miguel (ponad 5 mln lat), czy z „sąsiednią” Maderą (ponad 7 mln lat). Stąd proces wytworzenia się organicznej gleby nastąpił tu najpóźniej, a bazaltowa skała nie miała czasu na degradację i jej stworzenie.

Klimat wyspy w skali roku charakteryzuje się łagodnością pod względem temperatury, wysoką wilgotnością powietrza, regularnymi i obfitymi opadami oraz silnymi wiatrami. Na wyspę ogromny wpływ ma ocean oraz najwyższa góra Portugalii – przynosząc częste mgły i chłód. Azorczycy zwykli mawiać, że na archipelagu można przeżyć wszystkie cztery pory roku w ciągu jednego dnia. Biorąc to pod uwagę, winnice na Azorach same w sobie należy traktować jako te, które przetrwały to, co było nie do przetrwania. Uprawy winorośli często położone są niezwykle blisko oceanu – 50-300 metrów – tak blisko, że morze spryskuje winnice solą. Tutejsze winiarstwo to zatem bitwa między morzem a górą Pico. Wpływ 2351-metrowego wulkanu jest ogromny. Chmury, które często gromadzą się wokół niego, niejako zmuszają ludzi do sadzenia winorośli tak blisko wody. Z kolei w winnicach słona woda przenika pod ziemię i miesza się ze świeżą deszczówką w diabelsko-słonawej kombinacji, z której piją korzenie winorośli. Nadzwyczajne krajobrazy tutejszych winnic w 2004 r. wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Azory po mistrzowsku

Przejdźmy zatem do owoców degustacji, bo i jest do czego.

Pico Wines Frei Gigante 2018

Na start degustacji butelka ze spółdzielni zlokalizowanej na Pico. W środku miks arinto dos Açores, terrantez do Pico i verdelho. Grona fermentowały w zbiornikach ze stali nierdzewnej, tyle, że dojrzewały na osadzie przez 6 miesięcy. Mineralno-atlantycki nos z nutami skórki cytryny i limonki. W ustach więcej struktury i wykręcona, słonawa mineralność. Ocena: ***** (dobre i niezwykle interesujące – 4.5/6).

Entre Pedras Arinto dos Açores 2020

Kolejna butla to głównie arinto dos Açores, z ok. 10% dodatkiem verdelho, terrantez i gual. Owoce z 60-letnich krzewów, większość dojrzewała w stalowych zbiornikach, część trafiła do używanych beczek. To swoista aria dla wulkanu. Lekki beczkowy feeling, szczodry owoc (ananas, żółte jabłko), dym i minerały. W ustach gładkie, kredowe i sporo zaskakującego wdzięku jak na Pico. Poważna koncentracja i słona faktura usiana kruszonymi skałami i suszonymi ziołami. Pico, które potrafi zachwycić. Ocena: ***** (bardzo dobre – 5/6).

Adega do Vulcão Terra Brum Arinto dos Açores 2018

Kolejna pozycja to 90% arinto, resztę uzupełnia verdelho i terrantez do Pico. Fermentacja w cementowych zbiornikach, następnie wino dojrzewa przez 24 miesiące, a na końcu na 4 miesiące trafia jeszcze do niewypalonej beczki. Nos dymno-ziołowy, choć odnajdziemy tu też) owoce – morele i jabłka. W ustach sporo krzemiennej kwasowości, dojrzałość owocu, nuta wanilii. Trochę „za duże”, za miękkie – zbyt długie dojrzewanie na osadzie nieco zabiło charakterystykę odmiany. Ocena: **** (dobre – 4/6).

Pico Wines Verdelho do Pico 2019

Następna butla od spółdzielni z Pico to 100% verdelho do Pico. Wino fermentowało w 80% w kadziach ze stali nierdzewnej i w 20% w używanych beczkach. Spędziło 6 miesięcy na osadzie. Nos wypunktowany limonką, grejpfrutem i brzoskwinią, do tego bryza morska i krzemienny oddech wulkanu. W smaku więcej powagi, uderzenie kwasowości, limonkowy, wibrujący owoc, choć całość w zdecydowanym, słonym stylu. Ocena: ***** (dobre i niezwykle interesujące – 4.5/6).

Anselmo Mendes Muros de Magma Verdelho 2017

Jedyna etykieta spoza Pico w zestawieniu, która nawet jeśli nie znacie win z Azorów, musiała wam gdzieś kiedyś przewinąć się przed oczami. A to za sprawą Anselmo Mendesa, króla z Minho i speca od odmiany alvarinho i win Vinho Verde. Mendes od kilku lat bawi się także w wina na wyspie Terceira. Tutaj ponownie mamy czyste verdelho, które przez 6 miesięcy dojrzewało w 300-litrowych beczkach, z częstym mieszaniem osadu. Nos ziołowo-miętowy, elegancki, choć stonowany. Na drugim obejściu dostajemy także zielone jabłka i siano. W smaku cytrynowe, kwaskowe, owocu co najwyżej naparstek. Trochę zbyt przykryte beczką, za bardzo „międzynarodowe, za mało azorskie. Ocena: **** (dobre – 4/6).

Eruptio Terrantez do Pico 2020

Powrót na Pico, to także powrót do odmiany terrantez do Pico. Winifikacja w starych dębowych beczkach z amerykańskiego dębu, a potem 6 miesięcy w stali na osadzie. Bardzo ciche, mniej ekspansywne, z nietuzinkowym chmielowo-warzywnym niuchem. Fajnie słone, morskie, ale brak tu jakichś wyraźnych drogowskazów i wino zatrzymuje się w połowie drogi do czegoś ciekawego. Ocena: **** (dobre – 4/6).

Azores Wine Company Vinha Centenaria 2016

Wino z Azores Wine Company, projektu António Maçanity, bezdyskusyjnie najgłośniejszego dziś nazwiska na wyspach. Blend owoców ze starych, ponad 100-letnich krzewów. W przewadze arinto (ok. 85%), do tego gual, terrantez do Pico i alicante branco. Fermentacja na naturalnych drożdżach, następnie 75% wina trafiło do stalowych, niewielkich zbiorników o pojemności 600 i 1000 litrów. Pozostała część dojrzewała w beczkach, wszystko zarówno w stali i dębie przez 9 miesięcy na osadzie. Przedziwny bukiet – grzyby z nutą umami, piwa, jesiennych liści. Hiper wystrzelona kwasowość i zaledwie szczypta owocu. W zamian jest tu sporo krzemienia, szczypta wosku, drożdży. Końcówka ogorzała od wiatru jak twarz azorskiego rybaka, brutalnie nieokrzesana, morska, długa. Jednak w tej surowości odnajduję sporo finezji i czaru. Kawał wina-paradoksu. Za te emocje niemała cena (ok. 99 EUR). Ocena: ***** (bardzo dobre – 5/6).

Azores Wine Company Vinha Dos Utras 2020

Na koniec degustacji zderzenie z dwoma legendami z Pico. Pierwsza już przez wzgląd na cenę (300 EUR) sugeruje, że będą powody do cmokania. Wino pochodzi z winnicy położonej bezpośrednio przy oceanie i mamy tu do czynienia z prawdziwe heroiczną uprawą (kilka lat temu jej część została zniszczona w czasie sztormu). Tutejsze krzewy mają ponad 80 lat. W butelce przewaga arinto (95%) z niewielką domieszką verdelho, gual i alicante branco. Fermentacja w stalowych zbiornikach, natomiast później 60% wina dojrzewa w używanych beczkach (bez mieszania osadu). Na starcie oszałamiająca nuta kiszonki, do tego gruszka, jabłko, limonkowa oranżada. Piękna, masywna budowa, nuty odbeczkowe (masło, orzechy), a do tego limonkowa kwasowość, kremowa ekspresja i szarmancka kropka nad i. Wooow. Ocena: ****** (znakomite – 5.5/6).

Czar i wszystko jasne / Fot. Piotr Wdowiak

Adega Czar 2013

O ostatnim winie można by naskrobać opasły rozdział do książki lub napisać scenariusz przynajmniej do krótkiego metrażu. Historia wina Czar i jej autora Fortunato Garcia to istny precedens, z mojej wiedzy, bez naśladowców.

W piwnicy pana Garcii drożdże są w stanie fermentować do ponad 20%. Takie to poziomy alkoholu osiąga jego verdelho, a wino nadal nie jest wzmacniane (Fortunato nie dolewa tu ani kropli mocnego alkoholu). Tajemnicę tego fenomenu zna tylko on sam. W efekcie zjeżdżają do niego (choć celniej byłoby napisać, że pielgrzymują) sommelierzy i krytycy winiarscy, jak i naukowcy zafascynowani tym enologicznym fenomenem. Bardzo długie dojrzewanie w nie do końca wypełnionych beczkach wrzuca tu wysoki bieg ku utlenionej ekspresji. W nosie orzechy, figi, rodzynki, wanilia, kawa, marcepan, suszone śliwki. W ustach dostajemy zadziorną kwasowość i orzechowy krem. Choć mamy tu 30 g cukru, to wrażenie jest wytrawne z masą suszu owocowego, ekstremalnie długim finiszem, gdzie – fakt – na końcu odzywa się alkohol. Ta ekstremalna podróż to wino „jedno na milion”. Ocena: ***** (bardzo dobre – 5/6).

Jak zatem widać Azory to istny winiarski kalejdoskop. Wbijajcie więc na Pico, uderzajcie na Azory, bo to gwarancja, nawet jeśli nie zawsze najwyższych lotów, to na pewno braku nudy. A czy w świecie wina w gruncie rzeczy nie o to chodzi?

Dodaj komentarz