Mija właśnie kilkanaście lat od mojej wyprawy do Gruzji. Choć byłem nią zachwycony i przyrzekałem sobie, że wrócę tam lada chwila, to do dziś nie udało mi się spełnić tej obietnicy. Przestałem się w końcu oszukiwać i wiem, że powroty do gruzińskiego wina traktuję jako swoiste zadośćuczynienie za brak konsekwencji. Przełykam tę „gorzką pigułkę” tym chętniej, gdy w kieliszku mam takie wina jak od Okro’s Wines. Taką pokutę, to ja rozumiem.
Okro’s Wines została założona przez Johna Okruashvili w 2004 roku w małym miasteczku Signaghi, w regionie Kachetia we wschodniej Gruzji. Okruashvili dorastał wraz z żoną Johna Wurdemanna, Ketevan (z winiarni Pheasant’s Tears), a od 2009 roku butelkuje już własne wino pod nazwiskiem. Chociaż nazwa winnicy jest związana z właścicielem, to słowo „okro” oznacza również po gruzińsku „złoto”.
Podobnie jak wielu innych producentów w Gruzji, John koncentruje się na starożytnych praktykach i rytuałach winiarskich. Obejmuje to fermentację w kwewri i przynajmniej kilka miesięcy maceracji win na skórkach. Białe i bursztynowe etykiety wytwarzane są z lokalnych odmian winorośli, takich jak rkatsiteli, kakhuri, mtsvane, tsitska, czy tsolikouri. Wszystkie dojrzewają w kwewri przez okres 1-6 miesięcy. Dla odmiany czerwone saperavi i tavkveri spędzają w kwewri tylko miesiąc. Oprócz wina Okruashvili oferuje również czaczę (gruzińską grappę), a od 2013 r. produkuje także wina musujące (w tym 5 różnych pét-natów) i cydry. Jest także właścicielem restauracji w Signaghi z widokiem na dolinę rzeki Alazani i góry Kaukazu, gdzie można zjeść kachetyńskie jedzenie i napić się jego wina.

Wszystkie winogrona w Okro’s Wines są uprawiane metodami ekologicznymi, bez żadnych chemicznych dodatków. Całkowita roczna wydajność winiarni wynosi ok. 30 000 butelek.
Pierwsze z win spod ręki Johna – Okro’s Wines Tsitska 2018 – upichcone w 100% z odmiany tsitska ze starych winorośli, posadzonych w regionie Imereti na zachodzie Gruzji, to propozycja białego wina leżakowanego w kwewri. Winogrona nie macerują na skórkach, ale są bezpośrednio wyciskane. Zabutelkowane oczywiście bez filtracji i klarowania, zero siarki.
Nos jak wspomnienie pstrokatego lata – żółte śliwki, pigwa, melon, ale też zielone jabłko i kiszona cytryna. Na podniebieniu rysuje się bardziej ziołowo, ale też z cytrusowo-pigwowym owocem. Wino o średniej budowie, lekkiej taninie i wibrującej, cytrusowej kwasowości. Ocena: ***** (dobre i niezwykle interesujące – 4.5/6).

Sister’s Wines Kisi 2018 dla odmiany przygotowane zostało przez Jane Okruashvili – siostrę Johna – z gron kisi posadzonych w Kachetii. Wino zostało wyprodukowane bez siarki i innych dodatków.
W tym przypadku kwewri odegrało bardziej kluczową rolę. Grona fermentowały przez 7 miesięcy i następnie dojrzewały w amforze, tym bardziej zaskakuje dość lekki i jasny styl. W nosie bergamotka, morela i napar kwiatowy. Usta najpierw delikatnie chwytają za język, cieszą żółtym, pełnowartościowym owocem i herbacianą ekspresją, by poprowadzić w kierunku herbacianej goryczy i wytrawności dla odważnych. Strukturalna i oleista pomarańcz, atrakcyjny asumpt do zagłębienia się w tradycyjnym stylu gruzińskiego wina. Ocena: ***** (dobre i niezwykle interesujące – 4.5/6).

Sącząc wina od Johna i jego siostry, zacząłem się bezwiednie przeglądać w gruzińskich wspomnieniach sprzed kilkunastu lat. Nie, sentymentalna łza nie popłynęła jeszcze po policzku, ale już nabrałem ochoty na przewertowanie starych zdjęć z podróży. Następnym krokiem może więc być…
Wina Johna Okruashvili i jego siostry dostępne są w krakowskiej Winnacji. Wina degustowałem za swoje.