Mój niedawny trip po Małopolskim Szlaku Winnym odbył się w myśl zasady „dostaję więcej, niż się spodziewałem”. Przyznaję, dotąd małopolskie winiarstwo poza kilkoma wyjątkami (Winnica Wieliczka i kilka winnic z Jury) kojarzyło mi się jako to mniej frapujące, niż jego bardziej słynni koledzy z Małopolskiego Przełomu Wisły, Lubuskiego, czy Dolnego Śląska. Głównie przez wzgląd na fakt, że wokoło Krakowa z niewiadomych mi powodów wciąż dość rzadko inwestuje się w odmiany szlachetne.
Tymczasem objazd po ośmiu winnicach pod koniec lipca wraz z sympatyczną trupą blogerów, pod przewodnictwem fantastycznego przewodnika – naszego capo di tutti capi – Szymona Gatlika – wytrąciła mnie z tego stereotypowego, błędnego, jak się okazało, przekonania. I wiecie co, dobrze się stało.
Oto moich pięć pozytywnych zaskoczeń wyprawy po Małopolskim Szlaku Winnym.
Winnica Chronów

To urokliwe miejsce położone w Wiśnicko-Lipnickim Parku Krajobrazowym (w okolicach Nowego Wiśnicza) tworzy damsko-męski tandem – małżeństwo Anny Cybulskiej i Michała Chrząstka. Z wykształcenia budowlańcy, ich drogi połączyły się podczas studiów na Politechnice Opolskiej, następnie przez kilka lat mieszkali w Gdańsku, pracując w swoim zawodzie. Co skłoniło ich, żeby przemierzyć całą Polskę i osiąść na wsi? To był impuls i pomysł, który zakiełkował w ich głowach jeszcze na uczelni, by na pełny etat zająć się uprawą wina. Wymarzony kawałek własnej ziemi znaleźli w 2011 roku na Pogórzu, w miejscowości Chronów. Cały projekt wziął, więc nazwę od tutejszej wsi. Winorośl posadzili w 2012, a ich pierwszy rocznik powstał w 2016 roku.
Nasi sympatyczni inżynierowie uprawiają na 1 ha 17 odmian – same hybrydy. Prowadzą uroczą agroturystykę z widokiem na winnicę i mają cudowną parę kundelków – czarną suczkę i rudego Bąbla.

Tutejsze wina zbudowane są na zdecydowanej kwasowości i całkiem konkretnym ciałku. Najcieplej zapamiętałem z nich cytrusowo-jabłkowe Seyval blanc 2019 z cukrem resztkowym. Kolejne to Jutrzenka 2019 po maceracji na skórkach z przyjemną nutą moreli i dojrzałej gruszki. Najciekawsza z czerwieni Rondo 2018 częstuje z kolei aromatami aronii i czarnych owoców i jest dobrze zrobioną polską czerwienią o smukłych, apetycznych ustach.
Winnica Zadora

Kolejnym przystankiem na naszej małopolskiej mapie była Winnica Zadora, położona w Szczepanowicach nad Dunajcem, w zasięgu „polskiego bieguna ciepła” – na najdalej wysuniętym na zachód krańcu Kotliny Sandomierskiej. To kilkanaście kilometrów na południe od Tarnowa. Przedsięwzięcie od wielu lat z powodzeniem prowadzą Zofia i Stanisław Michałowscy. Małżeństwo na co dzień mieszka w Krakowie, a lata temu kupili w Szczepanowicach domek z ogrodem, traktując początkowo miejsce jako letnisko. Docelową działkę z myślą o produkcji wina obsadzili w 2007 roku. Dziś posiadają 2,3 ha, a obok domu powstał mały budynek z piwnicą przeznaczony do wyrobu wina. Tutejsze wina spod ręki pani Zofii są pełne niewymuszonej kultury i charakteru, widać w nich rękę zaprawionego w bojach winiarza. Co ważne, projekt winnicy ma sporą szansę na kontynuację nawet, gdy państwo Michałowscy przejdą już na emeryturę. Już dziś pomaga im syn, a także kilkunastoletnia wnuczka Julka, która jak na tak swój wiek wykazuje bardzo dużo entuzjazmu do świata wina, w którym nie może się jeszcze z oczywistych względów w pełni zagłębić. Na jej cześć jedno z białych win Michałowskich nosi zresztą jej imię.

Z próbowanych tu butelek najfajniejsze było Solis 2019 (solaris) z nutą białego owocu, melona i żółtego jabłka. Cudowne Rose 2019 (rondo) to jedna z najsmaczniejszych róży (czy nawet klaretów), które ostatnio próbowałem. Zachwyca świeżym czerwonym owocem, nutą wiśni w syropie i obezwładniającym orzeźwieniem. Zadora nie gorzej radzi sobie w czerwieniach. Sempre 2018 (dornfelder) to już prawdziwa polska ekstraklasa. Kwaśne wiśnie, czereśnia i nuta ciemnych kwiatów, a do tego piękna tanina ze świeżym owocem i jurną kwasowością. Bene 2016 (regent) częstuje zapachem wiśniowej nalewki i czerwonych owoców spiętych dobrą kwasowością.
Z ciekawostek – w tym roku Winnica Zadora przeszła na uprawę ekologiczną. Brawo!
Winnica Dąbrówka

Dąbrówka to projekt o zgoła innym profilu założycielskim. Robert Beściak (ochrzcony według wyjazdowego żartu debeściakiem) zainteresował się tą działką w celu znalezienia odpowiedniego miejsca na weekendowe wypady na… ryby. Dość szybko okazało się jednak, że mało zobowiązująca miejscówka rekreacyjna przerodziła się w projekt na drugie (poza zawodowym) życie. Bardzo urokliwa Winnica Dąbrówka leży w Dąbrówce Szczepanowskiej nad Dunajcem i jest usytuowana na wyniosłym, częściowo zalesionym wzgórzu, które opada stromo w kierunku przepływającej nieopodal rzeki. Winnica znajduje się na wysokości około 300 metrów n.p.m. i jest wyniesiona sto metrów ponad poziom Dunajca. Panują tu dobre warunki dla gron, chroniące choćby przed przymrozkami.
W 2010 roku zrealizowano pierwsze nasadzenia winnicy, które z biegiem lat dobrnęły do dzisiejszych 3 ha. Robert Beściak z białych odmian uprawia solaris, johanniter, seyval blanc, hibernal, muskat ottonel, muscaris, jutrzenka i pinot blanc. Z czerwonych rondo, regent, monarch, cabernet cantor, alibernet, dunaj i pinot noir.
W Dąbrówce zwróciłem uwagę na dwie biele z cukrem resztkowym i czerwień. Półwytrawna Dobrawa 2019 (muscat ottonel, solaris) całkiem zgrabnie łączy nuty muszkatowe ze szczypiącą kwasowością i nieźle wtopionym cukrem. Elżbieta 2019 (100% solaris) to już bardziej tropikalny ogród z owocami egzotycznymi i całkiem przyjemnym balansem kwasowości i cukru resztkowego. Roch Cuvee 2018 to blend rond i regenta po półrocznym pobycie we francuskim dębie. Mamy tu fajne przydymione klimaty, szczyptę nut zwierzęcych, jeżynę i nutę wędzonej śliwki.

Uwaga, pan Beściak niedawno uruchomił pośrodku winnicy jeden uroczy drewniany domek pod agroturystykę. Tutejsze okoliczności przyrody „robią robotę” i już dziś nie ma problemów z rezerwacjami.
Winnica Uroczysko

Następny punkt naszej małopolskiej wędrówki to bezsprzecznie największe zaskoczenie wyjazdu. Jeśli w ostatnich latach nieraz czuliście lekką nutę zażenowania, gdy co rusz jeden region z drugim, czy winiarz z drugim winiarzem, prześcigali się w górnolotnych, ale dobrze brzmiących marketingowo hasłach typu Polska Toskania, polska Rioja etc., to wjeżdżając wąską drogą na dość strome wzgórze „nad Janowicami”, na posesję Andrzeja Hausa, każde z powyższych szyderstw możecie spokojnie odszczekać. Rozciągający się z jego Winnicy Uroczysko widok na wijącą się Dolinę Dunajca i horyzont zamknięty kilkoma pasmami górskimi wart jest, co najmniej miliona zielonych. To prawdziwy krajobrazowy majstersztyk i jedna z najładniej położonych winnic w Polsce. Co więcej, te zapierające dech widoki można mieć na dłużej, niż „wizyta na wino”, ponieważ gospodarz oferuje tu od niedawna dwa pokoje na noclegi.
Działkę od północy osłania bukowy las zwany Uroczysko, chroniony jako rezerwat przyrody. 0,9 hektara zostało obsadzone wiosną 2011 roku i jest zlokalizowane na stromym zboczu o południowej wystawie. Andrzej Haus pochodzi z nieodległej Wytrzyszczki nad Jeziorem Czchowskim i kiedyś profesjonalnie zajmował się… uprawą truskawek. Odkąd zainteresował się na dobre winoroślą posiadłość obsadził kilkunastoma odmianami. To, co Uroczysko wyróżnia spośród innych tutejszych winiarni, to fakt, że ze względu na świetne warunki siedliskowe Haus oprócz zimnolubnych odmian hybrydowych, zdecydował się obsadzić winnicę szczepami vitis vinifera. Są to: pinot gris, gewurtztraminer, viognier na wina białe oraz pinot noir i zweigelt na wina czerwone. Odmiany te to prawie 40 procent ogólnej liczby posadzonych krzewów. Jej!

Z wielu spróbowanych tu win wyróżnię cztery. Mokosz 2019 (jutrzenka) zachęca aromatem żółtych owoców (brzoskwinia, mandarynka) i fajnie wtopionym cukrem resztkowym. Chors 2019 (hibernal) to mieszanka nut zielonych, limonki i brzoskwini z hardą kwasowością i potężnymi ustami. Dadźbóg 2019 (gewurtztraminer) częstuje klasycznym traminerowym zestawem dzikiej róży, białych kwiatów, ale i dojrzałej gruszki i nut egzotycznych. Spodobała mi się tu fajna struktura i zgrabnie złamana cukrem kwasowość. Natomiast najwięcej emocji przyniósł dla mnie – O tempora, o mores! – dojrzewające 6 dni ze skórkami pinot gris na różowo, czyli Swaróg 2019. Nos pełen truskawek, dojrzałej gruszki, poziomek i białych kwiatów. Świeże, strukturalne różowe glou-glou.
Zwracam uwagę na przepiękne (nowe) etykiety ze słowiańską duszą.
Winnica Gródek

Gródek to kolejne zapierające dech miejsce na Małopolskim Szlaku Winnym. Miejscowość Zbyszyce, widok z malowniczego tarasu na zakole Dunajca wpływającego do Jeziora Rożnowskiego i ogromne jak na region 7,5 ha upraw winorośli doglądanych przez Agnieszkę Wyrobek-Rousseau (Winnica Wieliczka) to –bez dwóch zdań – przepis na sukces. Początki winnicy sięgają 2014 roku. Założycielem jest śląsko-zagłębiowski przedsiębiorca i zadeklarowany fan wina – Mariusz Lachowicz.
Pierwotne plany nie były tak ambitne. Na samym początku działka w Zbyszycach miała być prywatnym miejscem na wypoczynek z małą winnicą przeznaczoną na własne potrzeby. Te skromne zamierzenia, jak to często bywa, uległy dość radykalnej ewolucji. Obecne nasadzenia znajdują się na wyniosłym zboczu, które wznosi się prawie dokładnie ponad miejscem, gdzie Dunajec wpływa do Jeziora Rożnowskiego. Parcele znajdują się na wysokości około 285–325 metrów n.p.m. Dominują tu odporne odmiany mieszańcowe: hibernal, muscaris, serena, sibera i solaris na wina białe oraz cabernet cantor, cabernet cortis, regent i rondo na wina czerwone. Na najcieplejszych fragmentach zbocza posadzono vitis vinifery: auxerrois, riesling i pinot noir.
Najciekawsze z próbowanych butelek to Solaris 2019 pełen typowych nut ananasa, melona i limonki z charakterną kwasowością, przyjemnym, ale niewystającym cukrem resztkowym. Pochodzący z niezwykle limitowanej (ponad 300 butelek) edycji Riesling Auxerrois 2019 to bardzo ciekawy, choć oczywiście na dziś zbyt młody riess. Mamy tu charakterystyczną limonkę, trochę nut zielonych i wyraźną mineralność. Resztę wygrywa dość dzika kwasowość i przyjemny apetyczny cukier resztkowy. Będzie z tego fajne wino, ale trzeba się uzbroić w kilka lat cierpliwości. Rondo regent 2017 pachnie dojrzałą wiśnią, śliwką i zieloną łodygą. Niezła tanina i witalna kwasowość składają się tu na dobrej jakości, powabną czerwień.

Zapamiętajcie ten adres nie tylko przez wzgląd na landszafty – o nich będzie jeszcze głośno.
Niespełna trzy dni w trasie po południowo-wschodniej flance Małopolski, osiem odwiedzonych winnic, kilkadziesiąt wyplutych i spróbowanych win… Czy po tej winno-edukacyjnej wycieczce wiadomo mi coś więcej, niż przed nią? Ano wiadomo. Winna Małopolska pod żadnym pozorem nie może być traktowana jako brzydszy brat większych sąsiednich regionów winiarskich. Za tą częścią Polski stoi bogata historia jak i tradycja, a także kolejni cudowni ludzie z pasją, którzy odważyli się na zejście z utartych szlaków i rezygnację z często łatwiejszego życia. Oprócz win, które potrafią doskoczyć do wysokiego środkowo-europejskiego poziomu, region ten ma niekiedy do zaoferowania winiarskie widoki, jakich próżno szukać w wielu słynniejszych rejonach Europy. Małopolsko, mówię tak!
Degustowałem, konsumowałem i cieszyłem oczy „toskańskimi krajobrazami” na zaproszenie Gorczańskiej Organizacji Turystycznej w ramach dotacji z Województwa Małopolskiego. Dziękuję organizatorom za zaproszenie.