Ferdinánd Pincészet – cichy bohater

Tej jesieni postawiłem sobie za cel nadrobić zaległości i wyruszyć tropem tokajskich producentów, których wcześniej omijałem trochę z rozpędu, a trochę – z niewiedzy. Choć aż ciśnie się na klawiaturę stwierdzenie, że „w Tokaju nadchodzi nowe”, prawda jest taka, że to nowe już dawno tu dotarło. Pochodzi z Mád – serca całego regionu – gdzie Ákos Ferdinánd Bihari tworzy dopracowane, terroirystyczne, pełne charakteru wina, które już dziś, bez najmniejszych kompleksów, ustawiają się w jednym rzędzie z największymi w Tokaju.

W skali mikro, choć z wielkim sercem

Spotkanie z Ákosem z Ferdinánd Pincészet – człowiekiem ciepłym, rozmownym, niezwykle elokwentnym i prawdziwie zakorzenionym w swojej ziemi – było jednym z tych doświadczeń, które zostają z człowiekiem na długo. Niewielu winiarzy jest tak organicznie związanych ze swoim miejscem jak on. Ród Biharich, należący niegdyś do szlachty, mieszka w Mád co najmniej od 1563 roku. Choć winorośl rosła tu od zawsze, winiarstwo nie stanowiło dla rodu źródła utrzymania – uprawiali ją raczej z lokalnego obowiązku, jak większość mieszkańców wioski.

Wszystko zmieniło się w 2007 r., kiedy Ákos odziedziczył po dziadkach niewielkie, dwuhektarowe winnice, które z biegiem lat rozrosły się do 5 ha. Niemal wszystkie krzewy zostały wycięte i zastąpione nowymi nasadzeniami furminta – konkretnie klonem T85 sprowadzonym z Austrii. Najnowsze z nich pochodzą z 2013 r. Bihari gospodaruje na parcelach w Kis-hegy, Urágya, Padi-hegy oraz na słynnej Szent Tamás, z której – w wyniku ocieplenia klimatu – stopniowo rezygnuje. Wina dojrzewają w kilkusetletniej piwnicy, której kamienne ściany pamiętają więcej niż niejeden podręcznik historii.

Ákos ma też drobną obsesję – kolekcjonuje skały i skamieliny znajdowane wśród rzędów winorośli, jakby chciał zatrzymać w dłoni samą istotę tokajskiego terroir. Jego filozofia jest równie konsekwentna: winiarnia tworzy wyłącznie wina z pojedynczych parceli, często w mikroskopijnych, niemal butikowych ilościach. Łączna produkcja rzadko przekracza 10–12 tysięcy butelek rocznie. Mało? Być może. Ale właśnie w tym tkwi cały ich urok – to wina, które nie trafiają „na rynek”, lecz do ludzi szukających w Mád czegoś więcej niż kolejnej butelki.

Istota tokajskiego terroir z pojedynczych parceli

Podczas spotkania z Ákosem, do którego przyczynił się kolega Michał z bloga Niewinne podróże, skosztowałem dwa wytrawne furminty i trzy słodkości – wszystkie, jak już nadmieniłem, z pojedynczych siedlisk.

W Tokaju wciąż można zrobić coś wielkiego, mając jedynie ziemię, upór i pokorę wobec terroir / Fot. Piotr Wdowiak

Pierwsze z próbowanych win Ferdinánd Pincészet Furmint 2023 to niewymagający posiadania doktoratu, prostolinijny furmint ze stali nierdzewnej, z przyjemnym lekkim cukrem resztkowym (7.5 g). W kolorze blado żółte. W aromatach częstuje zielonym jabłkiem, obierzynami z tegoż, w tle nieśmiało majaczą echa cytrusów. „Nieśmiałe” to określenie kluczowe przy opisie tego wina. Nos jest bowiem zachowawczy i mocno trzymany za gardą. Dużo więcej dzieje się za to w ustach. Otrzymujemy tu wibrującą kwasowość, średnią budowę, świeży jabłkowy posmak, zaokrąglony subtelnie cukrem, a w finiszu lekką goryczkę. Bez fajerwerków, a działa. Ocena: ***** (dobre i niezwykle interesujące – 4.5/6).

Kolejne Ferdinánd Pincészet Furmint Kishegyek Dűlo 2023 wyprodukowane zostało z winogron rosnących na parceli Kis-hegy. Wino dojrzewało 8 miesięcy w beczce. W kolorze blado żółte, przechodzące w odcienie zielone. W nosie jabłko, skórka cytryny, szczypta wanilii. Potężna kwasowość, sporo kredowej wręcz taniny i kamiennej mineralności. Charakterna bestia, choć jak dla mnie zbyt dużo tu przytłaczającego, beczkowego charakteru. Ocena: **** (dobre – 4/6)

W świat słodkości wprowadza nas Ferdinánd Pincészet Szent Tamás Késői szüret 2017, czyli wino z późnego zbioru (blend furminta i hárslevelű),ze słynnej parceli Szent Tamás. Barwa bladozłota. Pachnie marmoladą morelową, suszoną brzoskwinią, miodem akacjowym i przejrzałą pigwą. W ustach świetny balans cukru (98 g) z kwasowością, lekkie morelowo-miodowe usta, przyjemna słoneczno-owocowa ekspresja. Świetny przykład dla kategorii late harvest. Ocena: ***** (bardzo dobre – 5/6).

Ferdinánd Pincészet Édes Szamorodni Kis-hegy Dűlo 2017 stworzony został w 100% z furminta z siedliska Kis-hegy. Była to jedna z pierwszych i ostatnich prób Ákosa ze spontaniczną fermentacją. Wino dojrzewało przez cztery i pół roku, część w dębowych beczkach. W kolorze jasnozłote. Pachnie suszoną morelą, brzoskwinią, marmoladą morelową, nektarem, rodzynkami i krzemieniem. W smaku dość dzikie, o średniej budowie, z mieszanką suszonych brzoskwini, moreli, miodu, jak i też lekko słonym posmakiem. Umiarkowanie słodkie (79 g), mniej zbalansowane, niż poprzednik, z wystającym wyraźnym alkoholem. Finisz dość długi, zaskakująco wręcz wytrawny. Wyraźnie zaznacza swoją osobowość na tle słodszych szamorodni, ale dużo bardziej podeszła mi młodsza próbka ze zbiornika po kontrolowanej fermentacji. Ocena: ***** (dobre i niezwykle interesujące – 4.5/6).

Na deser deserów spróbowałem Ferdinánd Pincészet Aszú Szent Tamás Dűlo 2016 (90% furmint, 10% hárslevelű) z parceli Szent Tamás. Jest to aszú z kategorii wysokooktanowych, cukru mamy tu 193 g. W barwie ciemne złoto. Nos jest krystalicznie czysty z dobrze zarysowaną paletą aromatów. Odnajdziemy tu konfiturę z brzoskwini, suszoną morelę, mango, ananasa, miód, botrytis, kwiat pomarańczy. Usta o średniej budowie, cudownie zbalansowane, pięknie dojrzałe. W smaku wyczuwalny dżem brzoskwiniowy i miąższ z żółtych owoców. Dość prostolinijne, ale bardzo czyste i owocowe aszú, z fantastyczną ekspresją. Ocena: ****** (znakomite – 5.5/6).

Po degustacji w Ferdinánd Pincészet wróciłem do domu z klarowną myślą: Tokaj ma wielu bohaterów, ale tylko niektórych widać na pierwszy rzut oka. Ákos Ferdinánd Bihari należy do tych drugich: cichych, lecz wytrwałych. I może właśnie dlatego jego wina brzmią głośniej niż niejeden marketingowy slogan: pokazują, że w Tokaju wciąż można zrobić coś wielkiego, mając jedynie ziemię, upór i pokorę wobec terroir.

Do Tokaju podróżowałem za swoje. W Ferdinánd Pincészet degustowałem na zaproszenie producenta. Wina nie są dostępne w Polsce.

Dodaj komentarz